22 czerwca 2018

3. "LOVE ROSIE" CZYLI JAK FORMA MOŻE ZEPSUĆ TREŚĆ | CECELIA AHERN

Znacie takie książki, których nie możecie się doczekać wziąć w ręce i przeczytać? Znacie takie zapowiedzi powieści, że już chcecie wiedzieć o czym jest? Albo takie o których słyszeliście tak dużo, że już nie możecie wytrzymać z wrażenia, że zaraz będziecie wszystko wiedzieć?

FABUŁA:
 Tak miałam z "Love, Rosie". Książka zapowiada się dość ciekawie: przyjaciele od dziecka, którzy zostają rozłączeni przez przeprowadzkę jednego z nich. Rosie z Alexem trzymają się razem od zawsze, wspólna szkoła, znajomi, wspólna ławka w szkole. Teoretycznie łączy ich tylko przyjaźń, ale czy tak duże uczucie można nazwać 'tylko' przyjaźnią? Jedno jest pewne Alex jest zmuszony wyprowadzić się z Irlandii do Ameryki a setki tysięcy kilometrów rozłąki dadzą się we znaki, pobudzą niechęć i oddalenie od siebie.  Obydwoje nie chcą rezygnować z tej relacji, ale wiedzą, że czasem tak po prostu bywa. 
Czy przyjaciele pozostaną przyjaciółmi? Czy znajdą miłość na którą czekają? Czy los jeszcze kiedyś pozwoli być blisko siebie?  Może nie wszystko zawsze powinniśmy spisywać na straty? 





"To najgorsza rzecz, jaką mógłbyś zrobić nieszczęsnej istocie - wychowywać ją w domu,w którym rodzice się nie kochają."


Zabierając się do tej powieści byłam pełna ciekawości, optymizmu i chęci, nie mogłam doczekać się, aż poznam losy sławnej Rosie. Książka to typowa literatura młodzieżowa, nie doszukujmy się w niej głębszych powiązań, opisów silnych relacji czy odkrywania bohaterów, tutaj wszystko mamy podane jak na tacy, chociaż czasem takie rozwiązania bronią się same w sobie.

MOIM ZDANIEM:
 Już na samym początku wiedziałam, że ta forma prowadzenia przez autora książki nie pozwoli mi lekko i przyjemnie przejść przez tą powieść. Cała książka jest napisana w formie listów oraz rozmów na komunikatorze (?) e-mailu (?), Bóg Jeden wie co to za forma pisania ze sobą bohaterów, ja nie mam zielonego pojęcia o co tam chodziło do tej pory. 
Zaparłam się w sobie i mówię : "Dominika przeczytasz to, dasz radę, niekoniecznie będzie to klapa", czytałam, czytałam, czytałam i nic. Żadnych wrażeń, ciekawości, uśmiechu, optymizmu, radości, złości - absolutne zero. Zaczęłam zastanawiać się czy to na pewno o tej książce tak wiele osób pisze pełne pozytywów recenzje. Brnęłam w to dalej, z każdą kartką niemal zasypiałam nad czytaniem 'rozmów' pomiędzy bohaterami. Często zapomniałam o czym przed chwilą ze sobą rozmawiali, bo taka forma prowadzenia książki nie pozwalała mi się ani trochę skupić. Rozmowy między Alexem i Rosie były tak nudne i przewidywalne, że nawet nie musiałam tego czytać, żeby wiedzieć co będzie dalej. Kolejnym absurdem dla mnie było przeplatanie co chwile rozmów innych bohaterów, pogubiłam się w tym po kilkudziesięciu stronach, musiałam wracać co chwile, żeby połapać się w tym kto, z kim, o czym rozmawiał. Dodatkowo pomieszanie mi w głowie listami od siostry, od mamy, do siostry, do mamy, od i do Alexa od Rosie i do Rosie zaburzyło mi totalnie wszystko. 
Rozciągłość w czasie całej historii Alexa i Rosie na przestrzeń kilkudziesięciu lat wcale nie sprawiło, że lepiej utożsamiłam się z nimi, a wręcz przeciwnie. Ta cała historia bardzo się dłuży, rozciąga i po prostu zaczyna nudzić. Z biegiem kartek zapominasz już o co w tym wszystkim właściwie chodzi. Rozmowy tak na prawdę między bohaterami nie wnoszą nic nowego, ciągle są o tym samym. 
Rosie była dla mnie postacią najbardziej irytującą na świecie, zawsze pokrzywdzona, niezaradna, wysnuwająca filozofie, które nic jej nie dawały. Zakończenie tej historii nie zaskoczyło mnie, nie wzruszyło, nie ucieszyło, właściwie nie zrobiło nic.



Pomysł sam w sobie może i jest dość oklepany : przyjaciele, rozłąka, kobieta, mężczyzna, żal, dalsze życie etc, ale jeśli powieść byłby ubrana w inną formę, ozdobiona może większą ilością emocji, mniejszą liczbą postaci to wyszłoby z tego na pewno coś fajnego.
Dla mnie każda książka jest wartościowa, dlatego "Love Rosie" pomimo swego zagmatwania, często wiejącej nudy i dla mnie przerażającej formy też miała swoje drobne, dobre wątki. W książce bardzo podobało mi się ukazanie relacji matka- córka ( czyich przekonacie się, jeśli przeczytacie :) ) oraz ukazanie drogi do kariery Alexa jako lekarza - to był wątek właściwie jedyny jaki mnie ciekawił!

Zdania co do tej pozycji są podzielone, mnie absolutnie nie przekonała, ale może z Wami będzie inaczej?



Tytuł : Love Rosie
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Wydawnictwo Muza
Liczba stron: 512
Kategoria: Literatura obyczajowa, Romans
Druk: mała czcionka
Egzemplarz kupiłam na stronie www.taniaksiazka.pl za 8,20 zł
klik <- tutaj link bezpośredni





9 komentarzy:

  1. Hej :) Czytałam tą książkę już trochę dawno, ale pamiętam, że bardzo mi sie podobala. Mimo swojej rozciaglosci-wedlug mnie ma.cos w sobie. Chociaż fatycznym minusem jest to,ze cala historia jest po prostu banalna, a jej czytanie sie dluzy. Nie znam żadnej innej pozycji, w ktorej opisane jest zycie bohaterow od dziecka do dziadka XD
    Zapraszam serdecznie rowniez na mojego bloga :)
    zakatek-marzycielki.blogspot.com
    Calusy, dreamer :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdania są podzielone, każdy w niej widzi zupełnie inne zalety czy wady. Mnie zupełnie nie przypadła do gustu :)

      Usuń
  2. Mnie bardzo się podobała. Ale jak wiadomo. Każdy ma inny gust i to co mi się podoba nie musi wcale podobać się innym. ☺ zapraszam do siebie ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą książkę, albo się kocha albo nienawidzi 😀🌹

      Usuń
  3. A mnie się właśnie ta forma listowo-mejlowa podobała. Nie było dzięki temu tę książkę szybko się czyta. Ale jak to mówią: są gusta i guściki i wiem, że nie każdemu to może odpowiadać. Ale faktycznie, Rosie jest irytującą postacią, a i to rozciągnięcie historii na kilkadziesiąt lat też spowodowało, że mnie to momentami nużyło. Niemniej nie oceniam tej powieści negatywnie, ot takie lekkie czytadło ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałam kupić tę pozycję, ale zrobiłam wpierw wywiad i poczytałam opinie. Nie kupiłam i nie zamierzam jej przeczytać, gdyż właśnie forma narracji do mnie nie trafia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kupiłam ją jakieś 2-3 lata temu. Wtedy z entuzjazmem, ale przez natłok obowiązków i innych propozycji całkowicie o niej zapomniałam. Potem, już nie miałam nastroju by pogrążyć się w czymś tak lekkim jak literatura młodzieżowa. Czytając Twoją recenzję stwierdzam, że jeszcze długo będę przecierać z niej kurz zanim się zdecyduję. Na marginesie, zapraszam do siebie ;) Dopiero zaczynam i konstruktywna krytyka mi się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham tę książkę :) uwielbiam w powieściach motywy listów i wymiany wiadomości, a ta książka cała jest taka, więc dla mnie idealna.
    Świetnie że w swojej recenzji nie odmawiasz innym polubienia tej lektury i mimo że nie do końca przypadła ci do gustu nie nazywasz jej gniotem

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj nie wiem co myśleć trochę mi namieszałaś bo myślałam że jest to jedna z fajniejszych książek Miałam ją na liście do kupienia A teraz zastanawiam się czy w ogóle jest sens może lepiej wypożyczyć w bibliotece jak kiedyś ją tam spotkam. Jeżeli chodzi o książki cecelii ahern Przeczytałam tylko P. S Kocham cię i mogę polecać każdemu z ręką na sercu można przynieść się popłakać i pośmiać i dlatego też chciałam poznać inne książki jej autorstwa i to jest kolejna książka To o której czytam że jednak nie jest zbyt dobra więc teraz muszę się mocno zastanowić czy podejmować wyzwanie Na razie czytam i nadrabiam Nicholasa Sparksa ponieważ jeszcze żadnej jego książki nie że czytałam wiem Wstyd się przyznawać ale zaczynam od pamiętnika i myślę że przygoda ze sparksem nie skończy się na tej jednej książce. Zapraszam do mnie www.zaczytanav.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń